Jerzy Jochimek


Jerzy Jochimek to postać o niezwykłej biografii, urodzona 3 grudnia 1920 roku w Łodzi, a zmarła 4 czerwca 2010 roku w Tampie na Florydzie. Był nie tylko utalentowanym pisarzem, ale także tłumaczem literatury rosyjskiej, co pozwoliło mu na prawdziwe zgłębienie bogactwa tej kultury.

Jochimek miał również za sobą dramatyczne przeżycia jako wieziony łagrów, co nie pozostawało bez wpływu na jego twórczość. Wiele z jego powieści osadzone jest w realiach sowieckich obozów, gdzie wstrząsające doświadczenia z życia w trudnych warunkach stają się tłem dla jego narracji.

To, co wyróżnia Jerzego Jochimka, to jego umiejętność przekładania przeżyć osobistych i zbiorowych na literacką rzeczywistość, co czyni go ważną postacią w polskiej literaturze współczesnej.

Młodość

Jerzy Jochimek przyszedł na świat w atmosferze intelektualnej, w rodzinie żydowskiej, która miała za sobą proces zasymilacji. Jego rodzicami byli Izaak Jakub Jochimek, urodzony w 1893 roku, oraz Idessa Anna Maria z Sadowskich, która przyszła na świat w tym samym roku, a zmarła w 1970. Przed wybuchem II wojny światowej, Jochimek mógł cieszyć się rzetelnym wykształceniem, będąc uczniem Polskiego Społecznego Gimnazjum Męskiego w Łodzi, gdzie ukończył klasę razem z Jerzym Pomianowskim. W czasie nauki ich nauczycielem języka polskiego był Mieczysław Jastrun, natomiast za zajęcia historyczne odpowiadał Tadeusz Landecki, znany poeta oraz tłumacz zagranicznych dzieł poezji. Jochimek z humorem opisuje swoje pierwsze literackie doświadczenia. W trzeciej klasie gimnazjum miał za zadanie napisać wypracowanie i wybrał temat dotyczący Iliady Homera, skopiowując fragment z książki Laury Orvieto. Niestety, nauczyciel ocenił tę pracę jako „szarą i nieciekawą”. Postanowił jednak spróbować ponownie i na kolejnym teście wybrał wolny temat, tworząc własne opowiadanie, które w przeciwieństwie do wcześniejszego zadania zostało ocenione jako „żywe i interesujące”. W ten sposób, jako dwunastolatek, Jochimek mógł się chwalić, że „pisze lepiej niż ci, co piszą i wydają książki”. W wieku siedemnastu lat Jochimek zdecydował się na wyjazd do Francji, gdzie rozpoczął studia z zakresu fizyki na Sorbonie. W 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny, przyjechał do Łodzi na wakacje, mając zamiar kontynuować naukę na drugim roku. Niestety, jego plany zostały brutalnie przerwane przez zbliżającą się agresję hitlerowską na Polskę.

Lata wojny i zsyłki

Jerzy Jochimek, znany z działania w trudnych czasach II wojny światowej, opuścił Łódź, która wówczas znajdowała się na terenach wcielonych do Rzeszy. Wyruszył na południe Polski, gdzie – zgodnie z relacją jego przyjaciela, Józefa Henryka Wiśniewskiego – podjął decyzję o przedostaniu się przez Węgry na zachód, aby walczyć o wolność swojego kraju. Jochimek stał się organizatorem przepraw przez „zieloną granicę” z Węgrami, co wkrótce przyniosło mu tragiczne konsekwencje.

W ramach jednej z akcji grupy uciekinierów, pod jego dowództwem, władze węgierskie zaatakowały, używając do tego karabinu maszynowego, a ostatecznie osiemnastoletni Jochimek został aresztowany przez patroli NKWD i osadzony w więzieniu w Nadwornej. Istniało niebezpieczeństwo, że gdyby ujawniono jego rolę jako organizatora ucieczki, zostałby natychmiast rozstrzelany.

Z Nadwornej skierowano go do kolejnych zakładów karnych, takich jak Stanisławów, Lwów oraz Berdyczów. W ostatnim z wymienionych miejsc odczytano mu wyrok, który opiewał na pięć lat w obozie pracy – gułagu. Procesy w ramach tej instytucji były całkowicie niezgodne z zasadami sprawiedliwości, bowiem opierały się nie na dowodach, a oskarżeni nie mieli możliwości wniesienia apelacji. W rezultacie Jochimek trafił na Kołymę, gdzie doświadczył skrajnie trudnych warunków, obejmujących nie tylko ciężką pracę, ale także przesłuchania, pobicia oraz nadużycia władzy sowieckiej.

Pomimo dramatycznych okoliczności, Jochimek wykazał niezwykłą determinację, podejmując regularne próby ucieczki z obozów. Symulował choroby psychiczne oraz stawiał opór funkcjonariuszom sowieckim. Jerzy Pomianowski zauważył, że Jochimek, wykorzystując swoją wiedzę literacką i artystyczną, często recytował radzieckim oficerom treści książek zakazanych w ZSRR. Powodowało to, że uciekał z kolejnych obozów, co narażało go na coraz surowsze wyroki.

Na mocy swojego doświadczenia alpinistycznego i sprawności fizycznej, wytrwał w obozowych realiach, co przedłużało jego wyrok do łącznie 45 lat. Został wcielony do batalionu karnego, jednak po odniesieniu ran, wrócił do łagru. Gdy tylko odzyskał zdrowie, natychmiast podjął kolejną próbę ucieczki, lecz złapano go w Aszchabadzie, w pobliżu granicy z Persją.

To było w czerwcu 1944 r. Dostałem po twarzy od śledczego. Oddałem. Naskoczyło na mnie czterech. Tłukli, jak popadło. Trzymali mnie potem trzy tygodnie w szpitalu. Nos i parę żeber. W śledczym NKGB siedziałem od maja do grudnia. Potem odprawili mnie do łagru, na razie bez wyroku. Wyrok dostałem bez żadnego sądu od OSO (Osobowe Sowieszcznije NKGB – Specjalne Zgromadzenie NKGB). Zabić mnie nie mogli. Mój nos przydał się o tyle, że nigdy już nie dostałem po pysku od śledczych. Zyskałem opinię wariata z którym nic nie wiadomo. Zabić mnie nie mogli. W więzieniu NKGB bito więźniów i torturowano, ale nie zabijano, bo przecież istniała możliwość wyciśnięcia z nich jeszcze jakichś wiadomości. Wreszcie prokurator oznajmił, że śledztwo zostało zakończone, bo właściwie przyznałem się do tego, że chciałem zdradzić ZSRR. Na dowód pokazał podpisane przeze mnie protokoły przesłuchań. Powiedziałem, żeby odczytał moje podpisy, jeśli zna alfabet łaciński. Powoli odcyfrował: „Tojest Kłamstwo”. Tak podpisywałem wszystkie protokoły z przesłuchań. Wyjaśniłem mu, że nie miałem możliwości zdradzenia ZSRR, nawet gdybym chciał… To mogło być i było cale opowiadanie, które stało się fragmentem mojej siódmej powieści.

W marcu 1948 roku, trzy lata po zwycięstwie ZSRR na zachodnim froncie II wojny światowej, Jochimek znalazł się w grupie osób zwolnionych z obozu. Byli więźniowie zostali umieszczeni w pociągu, który przez znaczną część podróży zaopatrywał ich w jedynie solone ryby oraz wodę. Tuż przed dotarciem do Polski, władze sowieckie, próbując zakamuflować tragiczny stan fizyczny skazańców, zwiększyli racje żywnościowe, zapewnili nowe ubrania oraz prawo do darmowych przejazdów kolejowych przez trzy miesiące. 8 maja transport dotarł do Białej Podlaskiej. Po powrocie do rodzinnego miasta w Łodzi, Jochimek odkrył, że jego rodzina przeszła dramatyczne zawirowania – jego ojciec zginął, a brat i siostra stracili życie podczas powstania warszawskiego. Z rodziny ocalały jedynie siostrzenica Anna i matka, która rozpoznała go dopiero po długiej godzinie rozmowy.

Powrót

Dwudziestoośmioletni Jerzy Jochimek powrócił do Łodzi w czasach stalinizmu, co nieprzychylnie wpłynęło na jego dotychczasową ścieżkę akademicką. Bez możliwości kontynuowania studiów na Sorbonie, jego przyszłość obfitowała w niepewność, a kariera naukowa stanęła w obliczu stagnacji. Mimo to, Jochimek miał wyraźną determinację, by przelać na papier swoje wspomnienia z gułagu. W celu uzyskania odnośnych wskazówek odwiedził Mieczysława Jastruna, swojego byłego nauczyciela języka polskiego, w redakcji czasopisma „Kuźnica”. Jastrun zauważył, że Jochimek przypomina jego ulubionych bohaterów ze stron Londona.

W 1951 roku, za namową Jerzego Pomianowskiego, Jochimek zadecydował o podjęciu studiów z zakresu filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Łódzkim. To był czas intensywnego rozwoju jego umiejętności, gdyż jeszcze rok przed formalnym rozpoczęciem nauki, zajął się tłumaczeniem rosyjskiej prozy i poezji. Pracował nad tekstem Mikołaja Witry, „Spisek Potępionych”, a także przekładał wiersze Ilji Sielwinskiego. Okres studiów jednak nie zmienił jego negatywnej postawy wobec systemu totalitarnego.

Jochimek unikał zaangażowania w nurt socrealizmu i nie akceptował marksistowskich autorytetów, które poddawał krytyce na akademickich dyskusjach. Jak podkreśla Wiśniewski, był on autorem popularnego dowcipu mówiącego o ostatnich słowach Włodzimierza Majakowskiego, które rzekomo brzmiały: „towariszczi, nie strieliajtie, ja toże komunist”. W czasach studenckich tworzył również dla teatru, występując na scenie i będąc współtwórcą „Dyliżansu Satyry”, który później przekształcił się w Studencki Teatr Satyry „Pstrąg”. Jego sprzeciw wobec systemu i ideały nonkonformizmu przyczyniły się do zakończenia kariery akademickiej.

Po obronie pracy magisterskiej Jochimek zakończył swoje formalne związek z uczelnią. W 1956 roku zaangażował się w organizację protestów na rzecz Węgier oraz pomoc humanitarną, aktywnie uczestniczył w wiecach organizowanych w Szkole Filmowej i na uniwersytecie. Bezpośrednio do wydarzeń tych, a także do postaci Jochimka odwołuje się świadek takich wydarzeń, łodzianka M. Magdalena Starzycka w swojej powieści „Manufaktura Czasu”:

Przepychanki przy mikrofonie, jednego wygwizdali, dorywa się ktoś drugi, próbujący mówić o zakazanym: o obozach sowieckich. Samo słowo „sowiecki” w tych czasach uchodziło za urągowisko i obrazę. Trzeba było mówić „radziecki”. Odciągnęli go, ale się nie daje, za chwilę wraca i już go wyciągają za rękaw, chcą go zabrać z ringu, ale jeszcze histerycznym głosem wykrzykuje: „Ludzie! Jeszcze dziś tam jęczą Polacy a ich bliscy tutaj mają ich za zmarłych!”. Patos i nieustępliwość tego człowieka robi wrażenie. To zdanie wywołało dreszcz przebiegający Michałowi po plecach. Już wie, że ten człowiek mówi prawdę. Mówi jeszcze słów kilka i znów go spychają z ringu.

M. Magdalena Starzycka

„Daleko albo jeszcze dalej”

W latach pięćdziesiątych XX wieku Jerzy Jochimek zainicjował prace nad cyklem powieściowym noszącym tytuł roboczy Daleko, albo jeszcze dalej. Styl pisania Jochimka różnił się znacznie od dzieł innych autorów, takich jak Józef Czapski czy Gustaw Herling-Grudziński, których twórczość poznał dopiero po opuszczeniu kraju. W 1956 roku, z nadzieją związaną z październikową odwilżą, Jochimek miał nadzieję na realne wydanie swojej literatury. W związku z tym zdecydował się przekazać swoje maszynopisy do Państwowego Instytutu Wydawniczego, gdzie jego prace spotkały się z pozytywną oceną ze strony Andrzeja Kijowskiego, redaktora prozy. Jednakże po głębszym namyśle Kijowski uznał, że cenzura nie dopuści do ich publikacji.

Wówczas pisarz nie miał jeszcze problemów z władzą; jego maszynopisy krążyły wśród znajomych. Fragmenty jego powieści pojawiły się w tygodniku studenckim „Od Nowa” pod pseudonimem Makar Pas, a wiersze i opowiadania publikował w „Nowej Kulturze” i łódzkiej „Kronice”. Dopiero po upływie sześciu lat, za zgodą Chruszczowa, na terenie ZSRR ukazała się pierwsza nowela Sołżenicyna, znana jako Jeden dzień Iwana Denisowicza. W roku 1958 Jochimek wystąpił o paszport w celu wyjazdu do Paryża, ale spotkał się z odmową. Wiśniewski, jego znajomy, próbował wywieźć maszynopisy za granicę, lecz wpadł w ręce Służby Bezpieczeństwa, która od tej pory zaczęła intensywnie interesować się Jochimkiem.

Po negatywnej decyzji ambasady Izraela w sprawie wniosku emigracyjnego, Jochimek kontynuował poszukiwania możliwości ucieczki z kraju, wdrażając się w nauczanie języka rosyjskiego w łódzkich szkołach. Jego uczennica, Krystyna Stołecka, w swoim opowiadaniu Nauczyciel, wydanym w zbiorze Sargasy, szczegółowo ukazała postać Jochimka. Równocześnie kończył kursy żeglarskie, a jak zauważa Wiśniewski, miał możliwość odbycia rejsu po Bałtyku. Nieoczekiwanie podczas przelotu w pobliżu Bornholmu, kapitan jachtu rozpoczął dziwaczne zabawy z „spluwą”. Jochimek szybko zorientował się, że Służba Bezpieczeństwa ściśle go obserwuje, często stojąc nawet pod jego domem na rogu ul. Gdańskiej i Kopernika.

Aby uśpić czujność SB i zyskać szansę na wymknięcie się, Jochimek postanowił zbudować katamaran we własnym mieszkaniu. Liczył na to, że jego znajomi zdobędą świadomość o budowie, co mogłoby wpłynąć na postrzeganie jego osoby przez „esbeków” jako osoby chorej psychicznie. Sam z pomocą dwóch mężczyzn wystawił jacht przez okno i udał się na Mazury, aby przetestować go na jeziorze Niegocin. Niestety, łódź okazała się mało funkcjonalna, a jej wykonanie nie spełniało oczekiwań, co prowadziło do przeciekania. Doświadczony uciekinier nie zamierzał się poddawać.

Na początku lat 60. Jochimek dostarczył wszystkie swoje maszynopisy Jastrunowi, jednak ten nie mógł pomóc mu w ich przekazaniu. Gdy Jochimek przywołał opinię Kijowskiego o swoich pracach, Jastrun zauważył: „tak to jest mocne i… niebezpieczne znowu”. Ostatecznie w 1967 roku Jochimek wyruszył w rejs jachtem klubowym wokół Europy. W Boulogne-sur-Mer, 13 sierpnia, niespodziewanie zszedł na ląd, udał się do Paryża i złożył prośbę o azyl polityczny.

Francja

Jerzy Jochimek rozpoczął swoją karierę zawodową jako tłumacz tekstów technicznych na język rosyjski. Równocześnie nawiązał współpracę z Radiem Wolna Europa, gdzie miał okazję spotkać Józefa Czapskiego. Wydarzenie to okazało się kluczowe w jego życiu, gdyż Czapski ofiarował mu egzemplarz swojej książki Na nieludzkiej ziemi. Sam Czapski, będący uznanym pisarzem, wyrażał się z uznaniem o powieści Jochimka Daleko albo jeszcze dalej, porównując stylistykę tych dzieł z twórczością Louisa-Ferdinanda Céline’a.

Jochimek, pełen entuzjazmu, starał się o publikację swoich tekstów poza granicami Polski. Niespodziewanie jednak, napotkał opór ze strony Jerzego Giedroycia, naczelnego paryskiej Kultury. Jak zauważył Gustaw Romanowski, prawdopodobnie powodem tej odmowy była zbyt skomplikowana narracja dotycząca doświadczeń łagrowych oraz więziennych, które były relacjonowane przez Jochimka – świadka obozowego. Faktem jest, że w tym czasie Giedroyc i jego pismo zmieniali swoją postawę wobec ZSRR, przyjmując bardziej pragmatyczne podejście.

Na powyżej naszkicowanym tle należy rozpatrywać politykę „Kultury” w stosunku do Rosji. Ta polityka nie jest „jagiellonizmem” ani nie jest tzw. „ideą prometejską” w jej przedwojennym ujęciu. Nasz stosunek do Rosji jest podyktowany zdrowym rozsądkiem. Pewien dyplomata amerykański słusznie zauważył, że narody zdobywają się na zdrowy rozsądek tylko wówczas jeżeli nie mają innej alternatywy. Otóż Polacy nie mają alternatywy i dlatego muszą być rozsądni.

Marek Tarniewski dodał, że Giedroyc był już wcześniej zaangażowany w wydawanie książek autorów, takich jak Grudziński czy Czapski. Przygotowywał się również do publikacji dzieł Sołżenicyna, których treść bywała mniej radykalna w porównaniu z tą, którą prezentował Jochimek. Przykładem jest Pamiętnik z kory brzozowej, którego kanwą jest historia polskiego oficera, który był świadkiem tragicznych wydarzeń na Morzu Białym, a dzięki determinacji udało mu się ujść z życiem.

Czapski był szczery ze mną i miał o moich powieściach odmienne zdanie od Giedroycia, który uważał, że to, co napisałem, jest zbyt sensacyjne, i zbyt śmiałe. Nie przypadł mu do gustu rodzaj aktywnego antyterroru niektórych więźniów „politycznych”. Trudno było mu się zgodzić, że ci „polityczni” w większości byli komunistami i ich poglądy niczym się nie różniły, w zasadzie, od poglądów tych, którzy ich skazali i więzili. Byłem przekonany że gdyby ci więźniowie doszli do władzy, bardzo niewiele by się zmieniło. Czapski rozumiał to doskonale.

W międzyczasie żona Jochimka, Krzysztofa Kołodziejska, będąca krytykiem literackim i teatrologiem, pozostała w Polsce. Niestety, funkcjonariusze SB regularnie przesłuchiwali ją, nękając psychicznie i zmuszając do napisania listu namawiającego męża do powrotu. To uporczywe obciążenie psychiczne okazało się dla niej niezwykle trudne do zniesienia. Po radzie znajomego psychiatry, zdecydowała się na leczenie w szpitalu psychiatrycznym. Rzekomo, lekarz przekazał SB, że ich metody mogą rozwijać u pacjentki objawy schizofrenii. Niestety, po jej powrocie ze szpitala, przemoc i nękanie nie ustały. Podczas wizyty w Warszawie, gdzie miała odbyć konsultacje, odnaleziono ją martwą w swoim pokoju hotelowym.

Jochimek, przebywający w tym czasie we Francji, tragicznie dowiedział się o śmierci swojej żony poprzez list od Wiśniewskiego. Przestraszony, przepełniony rozpaczą z powodu śmierci żony i odmawiającym mu wydawcą, a także pozbawiony wizji na przyszłość w Paryżu, podjął decyzję o dalszej ucieczce, tym razem za ocean.

Stany Zjednoczone

Jerzy Jochimek przybył do Stanów Zjednoczonych w kwietniu 1968 roku i szybko nauczył się języka angielskiego. Od tego momentu podejmował się wielu różnych zajęć, co świadczy o jego wszechstronności. Już po dwóch miesiącach od przybycia, rozpoczął swoją drogę akademicką, otwierając przewód doktorski na filologii w Vanderbilt University, który znajduje się w Nashville w stanie Tennessee.

Doktorat, który pisał, traktował o polskich przekładach dzieł Izaaka Babla i był realizowany w języku rosyjskim. W tamtym czasie Jochimek pracował także jako wykładowca w Oakland University w Rochester, Michigan. Wkrótce potem osiedlił się na stałe w Detroit, co stało się jego nowym miejscem zamieszkania.

Od września 1970 roku związany był z Department of Foreign Languages and Literature na Uniwersytecie Południowej Florydy. Po zakończeniu doktoratu otrzymał propozycję nauczania języka rosyjskiego dla oficerów lotnictwa w San Antonio w Teksasie. Jednak po kilku latach ta praca przestała go satysfakcjonować i postanowił wrócić do Tampy, gdzie zaangażował się w budowę jachtów, co świadczy o jego zamiłowaniu do rzemiosła.

W 1987 roku, polskie podziemne wydawnictwo „Przedświt” podjęło decyzję o wydaniu części prozy Jochimka w tzw. „drugim obiegu”. Kompilacja, która pojawiła się bez wiedzy i zgody autora, nosiła tytuł „Za Kręgiem”, chociaż niestety, niewiele egzemplarzy przetrwało do dnia dzisiejszego.

Przed przejściem na emeryturę Jochimek pracował w bibliotece, a także pełnił rolę kucharza w restauracji w Tampie, gdzie większość pracowników stanowili imigranci z Dalekiego Wschodu oraz Afryki. Po zakończeniu kariery zawodowej powrócił do pisania, co wydaje się być jego prawdziwym powołaniem.

Znak życia

Wiele osób bliskich Jerzemu Jochimkowi z Łodzi miało powody sądzić, że ich przyjaciel nie żyje. Ostatni kontakt z Polską miał miejsce w 1967 roku, kiedy to wysłał pożegnalny list z Francji. W 1995 roku Jochimek zaczął korespondować z wydawnictwem „Czytelnik”, gdzie starał się o publikację swoich maszynopisów. Chociaż spotkał się z pozytywnym przyjęciem, jego próby zakończyły się jedynie na deklaracjach od Henryka Chłystowskiego.

Dopiero 5 września 2002 roku Jerzy Jochimek wysłał pierwszy „otwarty” znak życia w liście do profesorów Uniwersytetu Łódzkiego, w którym prosił o zajęcie się jego maszynopisami na wypadek swojej śmierci. Ten list wywołał reakcję wśród dawnych przyjaciół pisarza, zwłaszcza tych związanych ze środowiskiem „Tygla Kultury”. Zbigniew W. Nowak, redaktor naczelnym „Tygla”, otrzymał komplet maszynopisów wszystkich powieści Jochimka i mimo ograniczonych funduszy obiecał je wydać.

W dniu 31 sierpnia 2003 roku, podczas audycji „Wieczór Literacki” w II programie Polskiego Radia, Jerzy Pomianowski, Jarosław Markiewicz oraz Tomasz Jastrun apelowali o pomoc finansową na wydanie oraz promocję dzieł Jochimka, jednak ich apel nie zyskał odpowiedzi.

W 2004 roku w gazecie „Rzeczpospolita” pojawiło się wspomnienie o Jochimku autorstwa Tomasza Jastruna, w którym jednak pojawiło się wiele zniekształconych faktów, powielających dawne plotki o jego domniemanej „ucieczce” do ZSRR oraz rzekomym wstąpieniu do Armii Czerwonej. W następstwie, w 2006 roku wydawnictwo „Tygla Kultury” opublikowało pierwszy tom „Daleko albo jeszcze dalej – Psy Kołymskie”, zawierający dwie pierwsze powieści z cyklu: „Pamiętnik z Kory Brzozowej” oraz tytułowe „Psy Kołymskie”. Krytyka była tego projektu mało zainteresowana, jedynie jedno z czasopism, „Twórczość”, opublikowało recenzję autorstwa Magdaleny Rembowskiej-Płuciennik.

Ponadto, w 2008 roku Jochimek zakończył prace nad kolejnym tomem pt. „Chrystus i Białe Niedźwiedzie”, który składa się z trzech powieści: „Pierwsze Wojny Ludwika Żbikowskiego”, „Chrystus i Białe Niedźwiedzie” oraz „Skradając Się”. Ostatnia część łagrowo-sowieckiej epopei, nosząca tytuł „Następna Wojna”, wciąż czeka na publikację.

Pod koniec września i na początku października 2009 roku Jochimek odwiedził Polskę, gdzie odbył spotkania autorskie w Łodzi i Warszawie. Podczas swojej wizyty planował na stałe osiedlić się w Łodzi.

Publikacje

Jerzy Jochimek jest autorem wielu znaczących publikacji, które pokazują jego wkład w literaturę oraz nauki humanistyczne. Jego prace są różnorodne i obejmują zarówno badania naukowe, jak i literackie osiągnięcia.

  • W pracy doktorskiej zatytułowanej The Work of Isaac Babel in Polish Translations (Vanderbilt 1978) autor analizuje przetłumaczone dzieła Izaaka Babla.
  • W 1987 roku ukazała się jego publikacja Za kręgiem, wydana w Warszawie przez Wydawnictwo Przedświt.
  • W 2006 roku Jerzy Jochimek zaprezentował książkę Psy kołymskie w serii Biblioteka „Tygla Kultury” w Łodzi, która nosi ISBN 83-88552-40-6.
  • Następnie, w 2008 roku, opublikował dzieło Chrystus i białe niedźwiedzie (Biblioteka „Tygla Kultury”, Łódź, ISBN 978-83-88552-50-2).
  • W 2010 roku ukazała się kolejna ważna publikacja pt. Następna wojna w tej samej serii, z numerem ISBN 978-83-88552-75-5.

Twórczość

Twórczość Jerzego Jochimka jest bogata w autobiograficzne akcenty, które wpleciono w losy stworzonych przez niego postaci, w tym Ludwika Żbikowskiego, przedstawionego w utworze Pierwsze wojny Ludwika Żbikowskiego. Te literackie osobowości nie tylko snują opowieści, lecz także reinterpretują życie samego autora, łącząc elementy rzeczywistości z fikcją w różnorodny sposób. W rezultacie, nie można postrzegać tych utworów jako czysto autobiograficznych. Bohaterowie Jochimka szczególnie podkreślają znaczenie wolności jednostki w obliczu brutalnych reżimów.

W wielu jego dziełach pojawia się motyw przestępczego świata, który jawi się jako metafora walki o wolność od totalitarnego systemu. Przez narracje fikcyjnych postaci, w szczególności Ludwika Żbikowskiego i Sjemiona Maga, Polaka i Rosjanina, autor w mroczny, a czasem ironiczny sposób ukazuje szokującą rzeczywistość obozów pracy. Zamiast koncentrować się na tragizmie ich sytuacji, podkreśla on siłę i determinację jednostki w dążeniu do wyzwolenia.

W dziełach Jochimka odnajdujemy złożone relacje w hierarchii łagrów, co burzy złudzenie głębokiej solidarności między więźniami oraz jednoznacznego podziału na „my” i „oni”. Warto zauważyć, że jedynie niewielka część jego cyklu osadzona jest bezpośrednio w łagrach. Równocześnie, konwencja „powieści podróży” zdaje się być niezwykle istotna dla Jochimka. Ukazuje ją ucieczka dwóch więźniów przez przerażającą tundrę, w trakcie której wspólnie przekształcają swoje długie biografie w opowieści.

W piątym tomie serii, zatytułowanym Skradając Się, autor w pełni przenosi czytelnika w realia radzieckiej Rosji, szczególnie na jej granice z orientem. W centrum akcji znajduje się miasto, w którym Ludwik odkrywa bezwzględne zasady rządzące przestępczym światem, co wzbogaca fabułę o nowe, intrygujące wątki.

Przypisy

  1. Pisarz o niezwykłym życiorysie [online], lodz.wyborcza.pl [dostęp 24.11.2017 r.]
  2. Wydarzenia – Spotkanie z Jerzym Jochimkiem – po 42 latach – Kulturalna Warszawa [online], www.kulturalna.warszawa.pl [dostęp 24.11.2017 r.]
  3. poezja polska – serwis internetowy [online], www.poezja-polska.pl [dostęp 24.11.2017 r.] (fr.)
  4. M. Magdalena Starzycka, Manufaktura czasu, Łódź 2009, s. 163.
  5. Jerzy Jochimek, Chrystus i białe niedźwiedzie – okładka wewn., Łódź 2008.
  6. Daleko albo jeszcze dalej, „Tygiel Kultury”, 4-6/2008, s. 148.
  7. Daleko albo jeszcze dalej, „Tygiel Kultury”, 4-6/2008, s. 147.
  8. Daleko albo jeszcze dalej, „Tygiel Kultury”, 4-6/2008, s. 146.
  9. Daleko albo jeszcze dalej, „Tygiel Kultury”, 4-6/2008, s. 145.
  10. Daleko albo..., „Tygiel Kultury”, 10-12/2006, s. 67.
  11. Daleko albo... – rozmowa z Jerzym Jochimkiem, „Tygiel Kultury” 10-12/2006, s. 66.
  12. Daleko albo... – rozmowa z Jerzym Jochimkiem, „Tygiel Kultury” 10-12/2006, s. 65.
  13. Daleko albo... – rozmowa z Jerzym Jochimkiem, „Tygiel Kultury” 10-12/2006, s. 64.
  14. Daleko albo... – rozmowa z Jerzym Jochimkiem, „Tygiel Kultury” 10-12/2006, s. 63.
  15. Tomasz Jastrun, Z Ukosa, 'Rzeczpospolita”, nr.2, 03.01.2004 r.
  16. Krystyna Stołecka, Daleko albo..., „Tygiel Kultury” 10-12/2003, s. 216.
  17. Eugeniusz Czaplejewicz, Polska literatura łagrowa, Warszawa 1992.
  18. Wiesław Machejko, Pstrąg; studencki teatr satyry, Warszawa 2005, str 207.
  19. Jerzy Jochimek w Łodzi. POLSKA Dziennik Łódzki, 23.09.2009 r. [dostęp 07.10.2009 r.]
  20. Magdalena Rembowska-Płuciennik, Mag (na) wolności, „Twórczość” 7/2007, s. 111–115.

Oceń: Jerzy Jochimek

Średnia ocena:4.97 Liczba ocen:12